poniedziałek, 4 lutego 2013

06. Wszystko w najlepszym porządku

Kochana Gosiu!

   Co u Ciebie słychac? U mnie wszystko w porządku, ostatnio troche wiecej czasu spedzam twórczo. Kupiłam nawet spora ilośc srebra i minerałów, już niedługo bede miała je u siebie, a jak sie do nich dorwe.. :) Pokaze Ci zdjecia :) W szkole jest naprawde sporo roboty, wiec pisze troche rzadniej, troche mniej, jednak ciagle działam.
   Upieklam na urodziny brata swietne pizzerki. Jesli chcesz wysle Ci przepis. Byly jak praqdziwe pizze, jestem z siebie dumna, a przepis jest wielokrotnie wyprobowany i sprawdzony. :)

Pozdrawiam,
Nina.

środa, 30 stycznia 2013

05. Twarde postanowienia

Kochana Gosiu!

   Wczoraj zasypiając powiedziałam sobie- pójdę na studia artystyczne! Nie ma bata. Kiedy decyzja zapadła poczułam się lekka jak piórko. Chciałam krzyczeć z szczęścia i nie mogłam usnąć. Powiedziałam sobie nawet, że jutro nic, absolutnie NIC nie zepsuje mi humoru (dokładam dziś do tego wszelkich sił, ciągle i ciągle). Dlaczego wiec kiedy oznajmiam o tym szczęściu najbliższym nie potrafią wyrazić choć odrobiny entuzjazmu? Teraz chce mi się płakać, kopać, krzyczeć- dajcie mi możliwość żeby pójść tam gdzie tego pragnę! Przestańcie gadać, że nie ma po tym pracy. Najpierw wciskają mi idiotyczną wiarę w siebie, fajnie, dzięki. Ale skoro nie dostane po studiach pracy.. to co ze mnie za artystka? Czyli idąc dalej za tą myślą- marni artyści nie dostają pracy. Skoro okazuje się marna, to pewnie nawet nie dostane się na te wymarzone studia. Wiem, że to źle, że moja wiara w siebie jest uwarunkowana cudzą opinią.. Pracuje nad tym. Ale nie jest jeszcze tak dobrze jak być powinno.
   Czekam na wieści od siebie,
Całuje,
Nina.

wtorek, 29 stycznia 2013

04. YMCA!

Droga Gosiu!

   Young men! There's no need to feel down! Śpiewają w YMCA. Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze? Jakoś cicha jesteś ostatnio. Skoro nie ma co się martwić, to się cieszmy, nie? Dziś wszyscy próbowali mnie podnieść na duchu i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie to, że lekcje do 18 zupełnie wypompowały ze mnie wszelkie siły, a jutro ciężki sprawdzian.. Ale staram się być dobrej myśli.
   Miło jest rozmawiać z innymi ludźmi. Czasami wpadam w takie słowotoki, że sama siebie mam dość, ale na krótki dystans inni też ze mną wytrzymują. Dziś nawet usyszałam od znajomego, że jeżeli miewam potrzeby wygadania się, to on może być moim 'listem do Gosi'. Jak się domyślasz mówiłam mu o naszej korespondencji. Cieszę się, że co raz częściej spotykam się z opinią, że jeżeli pójdę na ASP, a będę tak sprytna, uparta i ambitna jak jestem- to poradzę sobie w życiu. Ta odmiana od tego co słyszałam dotychczas naprawdę mnie podbudowała. Będzie dobrze- co ma wisieć nie utonie. Tak mówiłam sobie przeszło dwa lata temu w ciężkiej sytuacji. Sprawdziło się, uszczęśliwia mnie to codziennie kiedy się obudzę, bo właśnie to przychodzi mi pierwsze na myśl po przebudzeniu.
   Właśnie skończyłam wyszywać nową filcową broszkę- nietypowy prototyp, zobaczymy jak się spodoba znajomym :) Mogłabyś mi zdradzić jak robisz te broszki z zamka do ubrań i wełny do ficlowania? Nie wiem co sklejać, co zszywać, a nie mogę nigdzie znaleźć tutoriali. Kiedy już przyjda do mnie te pokłady filcu będę mogła się w nich położyć i zasnąć. Oh, jak błogo.
   Jak Ci idzie utrzymywanie porządku w twoim pokoju-warsztacie? U mnie bywa z tym ciężko, nawet chłopak powiedział mi ostatnio, że jest u mnie graciarnia. Przykre, ale prawdziwe. Na szczęście w przeciagu miesiąca powinna do mnie przyjść szafa, w której zmieszcze wszystko co się z rękodziłem wiąże i wala u mnie po kątach :) 4 czy 5 półek i szuflada. Do tego organizery kupne, oraz takie DIY z kubełeczków po jogurtach, których organizuję zbiórkę wśród najbliższych znajomych, choć nawet tych uzbieranych w domu jest sporo :) Mam nadzieję wymyślić jeszcze jakieś patenty, które będę mogła wykorzystać do uporządkowania bałaganu, masz jakieś patenty do zdradzenia?
   Przeczytałam dziś w internecie o Wyższej Szkole Rękodzielnictwa Artystycznego. Cóż to? Muszę niedługo poszukać o tym informacji, bo nie miałam pojęcia o istnieniu takiej szkoły. :) Może będzie to coś, na co zdecyduję się w przyszłości? Choć nie wiem czy istnieje takowa w Gdańsku, a pewnie to tam będę miała możliwości studiować.. Trzymaj kciuki!
   Cieszę się, że zdrowie się Ciebie trzyma, u nas raz na jakiś czas ktoś choruje, teraz Jędruś jest trochę zakatarzony, ale mam nadzieję, że to minie szybko i bez zarażania reszty.
  Kupiłam wczoraj w lumpeksie za 3zł spódnicę z zielonego filcu, długa, za kostki. Muszę wyczarować z niej coś specjalnego. Co radzisz? Myślałam o jakiś osobliwych pluszakach, które kolorem przyciągną wiosnę, a przesłaniem i kształtem dobry humor. :) Chciałabym obdarować nimi najbliższe mi osoby, ale zobaczymy co mi wyjdzie. :)) Za to też trzymaj kciuki, jak ja trzymam za twoje egzaminy!
   Czy nasza korespondencja nie przypomina Ci trochę "Cierpień Młodego Wertera"? Mój kolega tak to dziś porównał, coś w tym jest. Oby tylko ta historia skończyła się inaczej. Lepiej.

Całuję gorąco i czekam na odpowiedź,
Pozdrawiam Nina.

poniedziałek, 28 stycznia 2013

03. Bedzie ok?

Kochana!

   Dwie osoby mówią mi, że będzie ok, że ważne są nie tylko studia, czy praca- z czym oczywiście się zgadzam. Lecz czy nie jest to również ważne? Jest. Przynajmniej ja tak sądzę. Robie głęboki wdech i zastanawiam się, czy powinnam iść za sercem i pójść na ASP, czy też zostać inżynierem z super płatną pracą. Jak uważasz? Zazdroszczę Ci tego, że stać Cie na dowolne studia. Oczywiście też mogłabym pojechać do Hiszpanii i mieć opłacone wszystko- naprawdę wszystko (!) od nauki, zapewnionej pracy po studiach, zakwaterowania i jedzenia, przez przeloty, aż do kieszonkowych na własne wydatki. Zapłaciliby mi za naukę- za granicą.. Hiszpania też ma dziurę budżetową, ale zamiast fotoradarów funduje sobie przyszłych specjalistów. Sposób równie dobry, prawda? Chyba nawet lepszy. Ale politykiem nie zostanę, wiec państwa chyba nie naprawie?
   Z innej beczki- pisałaś mi o malowaniu sukienek- nie mogłam uwierzyć, że to wszystko zrobiłaś sama! Oh, co ja bym dała za takie kiecki :)) W każdym razie zapragnęłam farb tak bardzo, że przejrzałam zawartość szafy i wystawiłam na allegro dwie torebki  Hilfiger'a. Pod koniec listu załączam linki, przyjrzyj się dokładnie, może się skusisz? :) Kiedy już zamówię farby będę ich używała nie tylko do bawełnianych toreb i ubrań- chce również malować na broszkach z filcu. Wiesz może czy na nim też chwyci? W przyszłym miesiącu zmawiam też tabuny wełny do filcowania- wiesz przecież, że tworzenie biżuterii to ważna część mojego życia i ogromna pasja.
   A mówiąc już o pasjach- wiesz, że ostatnio raz na jakiś czas utykam w kuchni- szczególnie podjadając ubijające sie jajka, czy same białka z cukrem. ;) W każdym razie ostatnio wypróbowałam kolejny przepis z książki kucharskiej, którą dostałam od chłopaka na Święta. Obiecuje Ci, że będzie to najprostsze ciasto o jakim słyszałaś, a zarazem najlepsza szarlotka jaką jedli moi znajomi i rodzina. Wszyscy chwalili. Wszyscy. :)
Oto przepis:
Ciasto:
1,5 szklanki mąki
1,5 szklanki cukru
1,5 szklanki kaszy manny
1,5 szklanki płatków owsianych (nie trzeba, ale wd mnie jest wtedy dużo lepsza :))
2 łyżeczki proszku do pieczenia.
+20dag masła (nie dodawaj na razie!!!)
I to wszystko! Mieszasz je w dużej misce (bez masła) i dzielisz na 3 równe części. A teraz bierzemy się za jabłka. :)Masa jabłkowa:
8-10 dużych jabłek (w przepisie podano antonówki, ale ja używam dowolnie innych)- im więcej jabłek tym mniej suche ciasto- ja daje w zależności od wielkości ok 9
3 łyżki soku z cytryny (jak ktoś lubi cytrynowy smaczek to dodaje utarta skórkę z cytryny- mój ulubiony patent ;))
1/3 szklanki cukru pudru
Do dekoracji:
Płatki owsiane i cukier puder

A ciasto robi sie tak:
Jabłka obrać, utrzeć na grubych oczkach. Włożyć do rondla wraz z wszystkimi składnikami do masy jabłkowej. Dusic 15min. Masz w misce sucha mase składników. Na dno formy dodatkowo ścierasz 5dag masła- by ciasto nie miało zbyt suchego spodu. 1/3 suchych składników wsypujesz do wysmarowanej tłuszczem i delikatnie obsypana mąką formy. Rozprowadzasz równo. Dodajesz połowę masy jabłkowej i rozprowadzasz równo, nie mieszając. Na to znów 1/3 suchych składników i pozostała połowa jabłek. Cały czas starasz się by powierzchnia była jak najbardziej równa by ciasto dobrze sie  upiekło. Na sam wierzch wysypujesz resztę suchych składników i delikatnie oprószasz dodatkowo płatkami owsianymi- powstaje krucha warstwa. :) Z lodówki (lub zamrażalki- im zimniejsze tym lepsze) wyjmujesz masło i ścierasz je na wierzch ciasta równomiernie na dużych oczkach- byle szybko bo masło szybko ogrzeje się w rekach i zacznie sklejać. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180C i piec ok 50minut. 

Masło zapewnia chrupkość wierzchniej warstwie, a pozostałe, przesiąknięte sokiem z jabłek robią sie naprawdę przepyszne :))
Nie wszystko napisałam w zgodzie z przepisem, bo sama nigdy za nim nie chodzę na ślepo- wd tego przepisu powstała najbardziej udana wersja ciasta. PS. do pieczenia polecam Ci okrągłą blachę. ;)
   Staram się dziś pisać jak najbardziej optymistycznie- bo usłyszałam dziś, że ciągle marudzę. Przykre, ale ludzie bywają przykrzy. A odbieramy to tym gorzej im lepiej wiemy, że to co mówią jest prawdą. Dziś dzień był jednak naprawdę udany. Co prawda pierwszy dzień po feriach i już sprawdzian, ale poszedł całkiem nieźle i do tego na 3 lekcjach mieliśmy zajęcia z P. Psycholog dot. predyspozycji zawodowych. Zobaczymy co mi wyjdzie z tego 90 minutowego testu. Oby jednak ta architektura czy wzornictwo. :)
   Wracam do wyszywania broszek cekinami i oglądania Design Touch, potem trzeba jednak co nieco przyłożyć się do nauki. Koniec laby...

Całuje,
Nina.

PS. Oto linki do torebek:
http://allegro.pl/torebka-hilfiger-mini-i2981761206.html
http://allegro.pl/torebka-tommy-hilfiger-i2981720664.html

sobota, 26 stycznia 2013

02. Nieprzyjemne nieporozumienia.

Droga M,

   Ta sukienka.. Wyglądasz w niej naprawdę pięknie. Pozazdrościć figury i świetnie skrojonego ubrania. Zazdroszczę Ci również pogody. Dużo bym dała za Wasze rosnące w górę 3C- nie znoszę mrozu.
   Czy tylko mi tak działają na nerwy nieporozumienia w sklepach? W szczególności przy kasach. Po prostu krew mnie zalewa, gdy tak jak dziś, gdy zamierzałam wyda 14zł za 4 organizery (2x5zł i 2x2zł), a okazało się, że mam zapłacić 26zł. Ups.. czyżbym znowu nie porównywała co do cyferki kodu kreskowego? Czy naprawdę jest to takie konieczne kiedy na caaaaałej długiej półce jest 1 cena i jeden produkt? Jak widać tak..
   Cóż.. Dzień jest jednak miły. Z rana uszyłam filcową broszkę- Hinduską dziewczynę, a potem wycięłam bazę do motyla. Po obiedzie w towarzystwie (cudownego) chłopaka będę liczyć nieszczęsna rozszerzoną matematykę i przygotowywać się do powrotu do szkoły. Damy rade. Wszystko będzie dobrze.
   Znasz zespół Mika? Mają naprawdę świetną, pozytywną muzykę. Słucham w kółko od dwóch tygodni 20 tych samych kawałków i nie mam dość radośnie podrygując w rytm "Big girl you are beautiful".

Życzę Ci miłego dnia i powodzenia na zajęciach od poniedziałku.
Całuje,
Nina.

piątek, 25 stycznia 2013

01. Zacznijmy.

Droga Gosiu,

   Piszę zacznijmy, myślę- od czego? Może od tego, że tak naprawdę przez najbliższe tygodnie będziesz dopiero powstawać. Budowana moimi fantazjami, wzbogacana codziennymi przemyśleniami z jazdy autobusem, z długich spacerów. W myślach uszyje Ci najpiękniejsze suknie, stworze z Ciebie prawdziwą ikonę mody, twój apartament w Paryżu będzie najpiękniejszy jaki możesz sobie wyobrazić. Najpewniej dlatego, że twoja wyobraźnia nie może wybiegać ponad moją. Już widzę w myślach parki, przez które spacerujesz rozmyślając nad odpowiedzią na mój list. Pisze do Ciebie, aby oszczędzić smutku, trudu najbliższym mi osobom, a zarazem odciążyć i samą siebie. Wybacz, że to na twoje, blade, może trochę wątłe barki kładę ciężar problemów nastolatki, która nie do końca może znaleźć sobie właściwe miejsce. Wierzę jednak, że mi w tym pomożesz.

   Martwi mnie podejście moich rówieśników (i nie tylko) do spraw mojej przyszłości. Do spraw przyszłości mojego pokolenia. Pewnie wiele o tym słyszałaś, choć nie do końca jestem świadoma jakie są twoje warunki w Paryżu.. W każdym razie.. Z kim bym nie rozmawiała słyszę jedno- nie ma przed nami przyszłości. Przecież jest wielki kryzys, do tego jesteśmy baranami, po ASP nie dostanę pracy, a w przyszłości nie spełnię marzenia i nie założę własnej firmy. Przecież ZUS jest tak wysoki..  Może w ogóle nie dostanę się na studia? Może tak na prawdę nie ma o co się starać? Przecież po studiach artystycznych będę tylko dawała dodatkowe mięso i sos w budce z kebabem. Tak mówi mój 'kolega'. Czy osoby, które w nas wątpią zasługują na odznaczanie tym mianem? Nie wiem, doradź. Wiem, że Ty we mnie wierzysz, bo ja ciągle wierzę. Wątłym płomykiem, a jednak- tli się nadzieja- żeby chociaż ta budka była dochodowa.. Oczywiście jak każdy młody (prawda, że każdy?) marzę o pracy w zawodzie, w którym będę się czuła spełniona. Marzę o projektowaniu wnętrz, czy biżuterii, o otworzeniu własnej kawiarni, albo galerii biżuterii. Mogłabym być rozchwytywaną cukierniczką robiącą najpiękniejsze torty weselne, albo florystką projektującą dywany kwiatowe, które przez lata będą zdobiły trawniki miast. Powiedz mi.. Jak Ty to widzisz? Czy wystarczy samozaparcie, ambicja ponad moje metr sześćdziesiąt wzrostu i pomysł, by zrealizować marzenia? A może jak Ty powinnam wyjechać za granice? Może trzeba wygrać w totka? A może to też nic nie pomoże? Czy jesteśmy skazaniu na paskudny koniec? Żyjemy w bajce bez happy endu? Chcę wierzyć, że nie, ale staje się to co raz trudniejsze, kiedy wszyscy mówią- nie poradzicie sobie. "Kraj nie daje Wam takiej możliwości. Nie będziecie mieli pieniędzy, pracy, na starość emerytury."

   Ostatnio czytałam "Igrzyska Śmierci". Rewelacyjna książka, naprawdę gorąco Ci ją polecam. Jednak jest w niej coś co mnie głęboko zaniepokoiło. Czy my też doczekamy się tak okropnych czasów? Przecież zdecydowanie nie zapowiada się by miało być lepiej.. Boję się tego- jak bardzo źle będzie. Będziemy się martwic związaniem końca z końcem, trzecią wojną światową czy prześladowaniem? Czasami przesadzam- wiem. A Ty znasz mnie i tą tendencję równie dobrze jak ja. Jednak kiedy w nocy budzę się z niemym krzykiem na ustach, albo nagle zrywam się z łóżka cała gorąca, choć zlana zimnym potem, nie mogąc pohamować płaczu... nie potrafię się powstrzymać od gdybania.

   Choć wybrałam Cię na mojego kozła ofiarnego i postanowiłam zwierzać Ci się z wszystkich problemów, nie chcę zamęczyć Cię moim pesymizmem, który przepełnia mnie wieczorami- szczególnie tuż przed końcem ferii. Opowiem Ci wiec o tym co mnie cieszy- pokochałam na nowo filc. A postanowienie noworoczne, które podjęłam w zeszłym roku szczęśliwie udało mi się zrealizować prawie w 100%. Brzmiało ono "Stworzyć coś nowego, twórczego przynajmniej raz w roku." Wyszło! Od pewnego czasu sprzedaje moją biżuterię w wielu galeriach internetowych. Czyż to nie cudownie? Z postanowienia, które miało zapełnić pustkę za dnia, odciągnąć mnie od komputera- wyszło coś naprawdę dającego mi powód do dumy. Byłam dziś na 'spotkaniu biznesowym'. Przekazałam na sprzedaż do pewnej galerii naprawdę ogromne pudło najróżniejszej biżuterii. Może niedługo rozpisze się na ten temat obszerniej. Póki co jednak muszę się już zbierać do snu. Oddać się błogo w objęcia Morfeusza, choć poprzedniej nocy zapewnił mi koszmarne przeżycia. Weekend muszę poświecić na przygotowania do szkoły- dwa tygodnie przerwy zrobiły swoje- trudno będzie znów przystosować się do pracy, zamiast szycia broszek dzień i noc..  

   Odpisz jak najszybciej, ja będę pisała gdy tylko kolejne autobusowe przemyślenia zaczną przybierać formę słów. Całuję Cię gorąco byś mogła ciepło się trzymać. Jakie są temperatury u Was w Paryżu? Prześlij zdjęcia tej sukienki w kwiaty, o której pisałaś. Wiesz, że ja również uwielbiam turkusy i zielenie- w takich kolorach mógłby być wystrój mojego przyszłego sklepu. Kiedyś Ci opowiem.

   Czekam na odpowiedź!
Nina.