Kochana Gosiu!
Wczoraj zasypiając powiedziałam sobie- pójdę na studia artystyczne! Nie ma bata. Kiedy decyzja zapadła poczułam się lekka jak piórko. Chciałam krzyczeć z szczęścia i nie mogłam usnąć. Powiedziałam sobie nawet, że jutro nic, absolutnie NIC nie zepsuje mi humoru (dokładam dziś do tego wszelkich sił, ciągle i ciągle). Dlaczego wiec kiedy oznajmiam o tym szczęściu najbliższym nie potrafią wyrazić choć odrobiny entuzjazmu? Teraz chce mi się płakać, kopać, krzyczeć- dajcie mi możliwość żeby pójść tam gdzie tego pragnę! Przestańcie gadać, że nie ma po tym pracy. Najpierw wciskają mi idiotyczną wiarę w siebie, fajnie, dzięki. Ale skoro nie dostane po studiach pracy.. to co ze mnie za artystka? Czyli idąc dalej za tą myślą- marni artyści nie dostają pracy. Skoro okazuje się marna, to pewnie nawet nie dostane się na te wymarzone studia. Wiem, że to źle, że moja wiara w siebie jest uwarunkowana cudzą opinią.. Pracuje nad tym. Ale nie jest jeszcze tak dobrze jak być powinno.
Czekam na wieści od siebie,
Całuje,
Nina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz